wtorek, 6 października 2009

Pustka i bolesne wspomnienie



Dawno tu nie pisałem. Od tych słów zaczynam się któryś z post. Niestety, jestem zbyt leniwy, nie mam tyle czasu. Każda z tych wymówek byłaby wystarczająco dobra. Matura niemiłosiernie idzie wielkimi krokami, a mi się już na samym początku nie chce z niczym ruszać. Za mało się staram. Ale komu kto przychodzi o 18 czy 19 ze szkoły chciałoby się coś ruszać? Mnie nie! Wracam, coś zjem i padam twarzą w poduszkę. Muszę coś z sobą zrobić.... w końcu.


Wracając myślami do ostatniego weekendu, to nie było kolorowo. Zrobiłem coś na prawdę głupiego... Mianowicie: umówiłem się z Szymkiem że pójdziemy do klubu gejowskiego. Tak na spróbowanie, jako eksperyment. A gdyż nigdy oboje nie byliśmy w takim miejscu i była to dla nas nowa sytuacja. Myśleliśmy, że może uda nam się poznać kogoś ciekawego z branży. Miało być tak że do klubu idziemy we 3 z przyjaciółka mojego Słoneczka, ale ostatecznie okazało się, że ona nie może i postanowiliśmy zmierzyć się z tym sami :P
Na początku było ok, staliśmy przed klubem i już mieliśmy wejść, ale stwierdziliśmy, że pokręcimy się jeszcze po mieście. W końcu Szymek stwierdził, że nie chce wejść i nie wejdzie, bo się boi. Jak zapytałem czego to powiedział, że nie wie. Nie wiem czemu wyprowadziło mnie to z równowagi i lekko podniosłem głos prosząc go żebyśmy jednak weszli. Sytuacja wyglądała o tyle nie ciekawie, że w pewnym momencie Szymek poszedł przed siebie nie czekając ja podbiegłem do niego i powiedziałem żeby poczekał, on przyspieszył kroku a ja pociągnąłem go za torbę i powiedziałem, że fajnie, że zmarnowaliśmy dzień. W drodze powrotnej nikt z nas się do siebie nie odezwał, a ja zdałem sobie sprawę co zrobiłem. Wiem ze Dziubkowi jest na prawdę ciężko, i że powinienem być bardziej wyrozumiały bo już kiedyś kręciliśmy się przy tym klubie, a teraz odważył się już prawie wejść... A poza tym kłócić się o zwykły klub? Śmieszne... po prostu było mi przykro, bo chciałem postawić pewny krok... ale sądzę że klub nie zając nie ucieknie, a nam nigdzie się nie spieszy. Oczywiście przeprosiłem Szymka, gotów byłem nawet zrobić to na kolanach. tak było mi głupio za siebie samego... nie poznaję się. Przez tą maturę żyję w ciągłym stresie i łatwo wybucham... a może to przez te leki które ostatnio przepisał mi lekarz? Wiem tylko że coś niedobrego się ze mną dzieje... :(



Obiecałem sobie, że wynagrodzę Szymkowi wszystko...w ten weekend. Może lepiej żebym nie obiecywał, a po prostu tak zrobił bo moje ostatnie obietnice poszły na manowce...

Tak strasznie mi go brakuje, zmagam się codziennie z problemami, wiem że on też musi, że walczy każdego dnia z tęsknotą. Tęskni tam mocno jak ja. Wiem, że tylko on swoją magią jest w stanie zapełnić pustkę, którą stworzyła tęsknota za tym co najważniejsze. Jego dotykiem, zapachem, uśmiechem, za nim samym....
Znowu ogarnął mnie smutek.... :(

Michael W. Smith - In My Arms Again

6 komentarzy:

  1. *wali głowa o stół*
    Głupek -,-'
    Ale spoko. nie zawaliłeś tego tak kompletnie, ba nawet w pewnym sensie cie rozumiem. Może następnym razem coś takiego wyjdzie, yeh.

    A generalnie doskonale rozumiem, może to jeszcze u mnie nie matura, ale popieram wracanie do domu 18-20 jest po prostu porażką! Uch.
    Chociaż wstawanie około 11, też nie jest takie złe...

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm mam może trochę nietypowe pytanie. Skąd wziąłeś pierwsze zdjęcie? ?

    OdpowiedzUsuń
  3. hmmm a to Twoja szkoła ?: D

    OdpowiedzUsuń
  4. Dokładnie tak. To moje dawne liceum :] Dlatego się mega zdziwiłem gdy zobaczyłem to zdjęcie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. A widzisz... sekret - czemu akurat to foto ;) ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiem co to tęsknota, wiem co to miłość. Ale niestety okazało się, że działało to u nas w jedną stronę. Rozwaliło się. A waliło się miesiąc. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń