czwartek, 15 lipca 2010

Seks w wielkim mieście...


Ostatnio umówiłem się z panem B. na robienie zdjęć miasta nocą. Oczywiście ze strony Szymka wyszły problemy, w których ja rzekomo specjalnie chciałem mu pokazać jaki to on jest beznadziejny. Pan B. nigdy nie był dla mnie nikim, jak tylko kolesiem z którym fajnie mi się gadało. Po pierwsze ja nie jestem w jego typie, po drugie on nigdy nie był w moim. Traktuję go jak zwykłego znajomego, z którym miło spędzam czas.

Szymek jak już wcześniej pisałem sobie coś ubzdurał. Więc, chcąc nie chcąc na drugi dzień sam B. powiedział, żebym sobie z nim wyjaśnił co trzeba i olaliśmy zdjęcia... Zresztą po jego telefonach nie byłem wstanie na jakiekolwiek zdjęcia, gdyż miałem problem z uspokojeniem myśli, a dodatkowo ręce drżały mi na całego...

Spotkanie z Szymkiem wielkim skrócie: spotkałem się z nim, pogadaliśmy i załóżmy, że wszystko było już ok. Powiedziałem mu, że prawdopodobnie moja znajomość z panem B. szlag trafił, dzięki jego fochom, które pięknie pokazał swoimi smsami i telefonami... Na końcu rozmowy okazało się, że uciekł mi ostatni pociąg, więc Szymek powiedział, że mogę przenocować u niego. Zgodziłem się, bo nie miałem innego wyjścia.

Noc: Ocknąłem się kiedy Szymek wstał, żeby się napić, ale nie otwierałem oczu. Po chwili wydało mi się, że zasnąłem, ale obudził mnie jego delikatny dotyk. Głaskał mnie po ramieniu. Nie otwierałem oczu, bo nie wiedziałem co zrobić. Nie przestawał, co sprawiło, że coraz mocniej miałem ochotę go złapać i przyciągnąć do siebie. Nie wytrzymałem i powiedziałem sobie, że raz się żyje. Było ciemno. Zacząłem dłońmi dotykać jego ciała. Dłonie, twarz, brzuch, usta. Przyciągnąłem go do siebie do łóżka. Zapytałem go czy na pewno dobrze robimy. Odpowiedział, że tak, jeżeli nie mam wobec nikogo innego żadnych zobowiązań. Zaczęliśmy się całować. Zaczęliśmy się kochać. Ten sam namiętny płomień znowu się w nas zapalił, ale tylko na czas naszego zbliżenia. Bo nie było to nic innego prócz seks. Nie był to dowód miłości, która kiedyś nas wiązała. Może i odcięliśmy się od siebie uczuciowo, ale nie potrafiliśmy się odciąć od siebie fizycznie. Brakowało nam obydwu tego naszego idealnego seksu.... Nie żałuję nawet sekundy...

4 komentarze:

  1. nie żałuj...nie żałuj!!

    fajnie to opisałeś:)

    OdpowiedzUsuń
  2. a jeszcze fajniej było to przeżyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. och...jak to czytam to czuję się taki słaby przez to że nie mam odwagi aby z kims poflirtowac a co dopiero liczyc na cos wiecej... teraz jestem na etapie powolnego uswiadamiania sobie mojej preferencji seksualnej i nie mam z tym problemu gorzej jest z szukaniem drugiej polowki bo zupelnie nie wiem jak mam sie do tego zabrac...co do twoich przezyc to zazdroszcze i jednoczesnie marze o tym samym... takie to wspaniale choc zarazem dziwne...pozdro ;)))

    OdpowiedzUsuń