Nie ptorafię zasnąć. Już czwarty dzień. Rozmyślam o tym co było.
Rozstaliśmy się z Szymkiem na zawsze...
Kiedy dzwonił do mnie we wtorek, wiedziałem, że coś jest nie tak. Że albo chce zerwać, albo mnie zdradził. Jeśli kogos się znało przez 3 lata, to takie rzeczy się wie...
Przyjechał do mnie czwartek. Rozmawialiśmy długo. Starałem się być twardy. Mimo tego uroniłem kilka łez. Widziałem, że i jemu jest ciężko...
"Nasza miłość po prostu się wypaliła" -powiedział...
Został u mnie na noc, a następnego dnia jechał do domu. Odprowadziłem go na pociąg połowę drogi. Przytuliliśmy się po raz ostatni... I tak sierozstaliśmy. On poszedł na stację, a ja do domu...
Chyba przestaję wierzyć w słowo na M...
mam ochotę zasnąć i się nigdy więcej nie obudzić... jednak drugi raz nie spróbuję się zabić...
to chyba już mój ostatni post tutaj, zastanawiam się tylko czy usunąć bloga czy też go zostawić....
cholernie mi przykro :(
OdpowiedzUsuńszkoda że postanowiłeś przestać pisać:(
3maj się ...
Proszek ...
Zrobiło mi się bardzo smutno, gdy przeczytałem ten post. Życie jest jakie jest. Często daje w kość. Ale nie rezygnuj; wylewaj to wszystko tutaj. Może będzie łatwiej. Trzymaj się.
OdpowiedzUsuńWiem, że teraz to tylko puste słowa, ale każdy koniec jest równocześnie początkiem czegoś nowego. 3maj się i nie poddawaj, będzie dobrze, nawet nie zauważysz jak szybko ;) I tak jak napisał Wielokolorowy, znajdź jakiś sposób na pozbycie się wszystkich negatywnych emocji co by Cię nie przytłoczyły, chociażby przy pomocy tego bloga.
OdpowiedzUsuń