Dawno tu nic nie pisałem... trzeba to szczerze przyznać. Prawda jest taka, że ostatnio miałem cholernie mało czasu, miałem sporo spraw do załatwienia [stanowczo za dużo], co nie znaczy że zapomniałem hasła na bloga ;)
Dzisiaj jednak jest specjalna okazja. Troche się zdążyło wydarzyć... nawet sporo, o niektórych sprawach nie warto się rozpisywać. Na przykład o tym, że kolejny raz zawiodłem się na Gosi. Któryś zresztą z kolei raz, olała nie tylko mnie ale także mojego Miśka. Obiecała "załatwić" ważną dla Nas sprawę, jednak poszła na łatwiznę i nawaliła. Moim zdaniem to też przez jej chłopaka stała się taka, roztargniona i coraz mniej przestaje ją obchodzić wszystko to co wokół niej się dzieje...
Nie o tym chciałem wam napisać... Może skrócę swoje myśli, bo i tak co czuję po tym weekendzie jest nie do opisania ;)...
Po wielu wątpliwościach udało mi się zobaczyc z moim Miśkiem. Cieszyłem się bardzo i już w pociągu przeżywałem nasz, tak właśnie, NASZ weekend!
Po 2godzinach jazdy pociągiem dojechałem do miasta w którym się zakochałem, oraz mojego Miśka.
Ten weekend szczególnie utkwi w mej pamieci dla tego, że mój Misiek był w stosunku do mnie dużo bardziej czuły, troskliwy, romantyczny... Nigdy nie narzekałem na te sprawy, ale okazało się że zostałem pozytywnie zaskoczony niemalże na każdym kroku...:) Cieszyliśmy się z każdej chwili razem.
Kiedy Misiek odprowadził mnie do mojego pociagu do domu to jak się porzegnaliśmy powiedział: "masz coś w torbie". Zdziwiłem się, po odjeździe pociagu przeszukałem torbę i znalazłem zeszyt. Otworzyłem go a w nim na pierwszej stronie było coś napisane, wczytałem się... przeczytałem z 4 razy... nie mogłem uwierzyć ze to od mojego Miśka... mojego romantyka... kartkę wyrwałem, juz wiem że gdzieś ją schowam na pamiątkę :)
Szkoda że musiałem znowu jechać, wracać do siebie... mam nadzieję że będzie kiedys taki dzień, że z Nim zostanę, do końca...
już tęsknię... :(
Doskonale wiem co czujesz. Mnie i mojego chłopaka też dzieli sporo kilometrów. Ale jak się już widzimy to radość jest nie do opisania! :)
OdpowiedzUsuń